STRONA GŁÓWNA

FAQ - czyli najczęściej zadawane pytania

Dlaczego akurat etykiety z serów topionych?
Właściwie przez przypadek. W dość wczesnym i odległym dzieciństwie, oglądałem "Teleranek", którego gościem był kolekcjoner etykiet z serów topionych. On mnie zainspirował. Wszelkie świadome refleksje dotyczące mojej kolekcji są późniejsze. I myśl, że mój zbiór stanowi specyficzne świadectwo naszej historii. I zdziwienie, że tak często nie przyglądamy się uważnie przedmiotom, które nam towarzyszą. Wśród osób, z którymi rozmawiałem o mojej kolekcji były i takie, które w ogóle nie zauważyły, że na serach topionych są jakiekolwiek etykietki. A przecież czasem są naprawdę kolorowe i efektowne.

Od jak dawna kolekcjonujesz nalepki z serów topionych?
Od ponad 40 lat. Gdy zaczynałem zbierać etykiety, nawet przez myśl mi nie przeszło, że moja kolekcja będzie istniała tak długo. A jest w tym dużo zasługa mojej mamy. Mnie - jak to przeciętnemu dziecku - zapał kolekcjonera szybko minął. Przez długi czas to właśnie mama, wytrwale kompletowała moją kolekcję, wykazując się przy tym doskonałą pamięcią wzrokową. Rzadko dostawałem naklejkę, którą już miałem w swej kolekcji. Co więcej, w "tamtych czasach", poza moją mamą, nikt z domowników nie lubił serków topionych. Zatem mama nie tylko kupowała ale i zjadała wszystkie te serki. Sam doceniłem swój zbiór dopiero po paru latach - gdy zacząłem zdawać sobie sprawę z jego specyficznej unikatowości oraz wielkości.

Jak liczna jest kolekcja?
Obecnie mam około 2800 różnych etykietek prostokątnych oraz 500 trójkątnych. Przy czym nie zwracam uwagi na niuanse. Etykietki różniące się detalami uważam za identyczne.

Czy jest w niej jakiś specjalny okaz, dlaczego ten?
Nie traktuję swojej kolekcji ze "śmiertelną" powagą. Dlatego też trudno mi mówić o szczególnych "białych krukach" wśród etykietek. Zresztą nie wiem, czy w ogóle określenie "specjalny okaz" pasuje do nalepek z serków topionych. Filateliści, za szczególnie cenne uważają znaczki z błędami. Mam i ja w swojej kolekcji takie etykiety. Myślę tu o błędach drukarskich. Na przykład o pominięciu jednego z kolorów. Są to z pewnością swoiste unikaty. Etykietki te zazwyczaj pochodzą z czasów dość odległych, gdy technika drukarska była znacznie mniej rozwinięta niż obecnie.

Czy jakoś dzielisz swój zbiór, dlaczego właśnie tak?
Naturalną skłonnością człowieką jest chyba chęć uporządkowania rzeczywistości. Posegregowałem więc i ja moją kolekcję w sposób, który podpowiedziała mi intuicja - na etykiety z serów "czystych" oraz z dodatkami. Zadziwiła mnie przy tym mnogość różnych gatunków serów topionych oraz ilość dodatków. Chyba nie zaskakują nas serki topione z pomidorami, czy papryką, ale zdarzają się też dodatki mniej typowe: śliwki, orzechy, ogórki, oliwki, krewetki, kawior, keczup, a nawet... laktoza.

Czy zbierasz tylko polskie etykiety, czy też zagraniczne?
Zbieram tylko etykiety z polskich serów topionych. Przy czym kolekcjonuję wyłącznie etykiety z serów pakowanych tradycyjnie, czyli w folię. W ten sposób dość ściśle wyznaczam granice mojego hobby. W moim zbiorze znajdują się również nalepki z serków przeznaczonych na eksport. Nie interesują mnie natomiast naklejki zagraniczne, nawet te z serów, dostępnych w naszych sklepach.

Czy sam "polujesz" na serki, czy też prosisz znajomych o dostarczanie etykiet do kolekcji?
Na początku - jak już wspominałem - etykiety kompletowała mama, chociaż chodząc z nią na zakupy nigdy nie omijałem stoiska z nabiałem. Potem - przez wiele lat - sam uzupełniałem zbiór. Teraz mam w swojej kolekcji również naklejki dostarczone przez znajomych oraz przez niektórych producentów.

Czy coś Cię zadziwiło podczas realizacji swojego hobby?
Poza kilkoma "zadziwieniami", o których już wspominałem, moją uwagę zwrócił na przykład motyw graficzny "Złotego Ementalera". Od lat nie uległ zmianie. Wiele jest etykietek "efemerycznych", a na wielu przez długi czas utrzymuje się ten sam motyw - mniej lub bardziej modyfikowany. Jednak w tym "rankingu", "Złoty Ementaler" jest bezkonkurencyjny (to nie kryptoreklama). Zapewne producent tego gatunku sera topionego nieprzypadkowo wykorzystuje przyzwyczajenie klientów do tego wzoru. A - co ciekawe - podobne etykiety mają "Złote Ementalery" z dwóch różnych wytwórni. Nie zauważyłem analogicznej sytuacji w przypadku żadnego innego sera topionego. Nota bene "Złoty Ementaler" uznawany był dawniej za ser luksusowy. Kosztował wtedy dużo więcej niż pozostałe sery topione. Gdy zaczynałem zbierać etykiety, w połowie lat siedemdziesiątych, najtańszy serek - "Sawa" - kosztował 3.10 zł, ceny pozostałych oscylowały wokół czterech - pięciu złotych, a za "Złoty Ementaler" trzeba było zapłacić 6.20 zł. To dokładnie dwukrotna różnica! Ceny były wtedy drukowane wprost na etykietach i obowiązywały we wszystkich sklepach. Nie było tanich "supermarketów". Jeżeli oficjalna cena serka wynosiła 4 złote, to w każdym sklepie w Polsce, kosztował on dokładnie 4 złote. I w dużym, wielkomiejskim "SAM'ie" i w małym wiejskim "GS'ie". Inaczej niż obecnie, gdy ceny serów topionych mogą być różne w różnych sklepach lecz w obrębie danego sklepu, różnica między najtańszym, a najdroższym serkiem topionym jest znacznie mniejsza niż dawniej pomiędzy "Sawą", a "Ementalerem".

Zwykło się mówić, że w Internecie jest "wszystko". Ostatnio dość dokładnie spenetrowalem kolekcjonerskie zasoby polskiego Internetu. I znalazłem tylko jednego, początkującego kolekcjonera etykiet z serów topionych. Dlatego zdecydowałem się umieścić mój zbiór "w sieci".


strona główna